Beautiful Turkey ♥

Dzisiaj obiecanych słów kilka na temat kraju jakim jest Turcja. Nie jest to kraj typowo arabski. Wiadome jest, że największą część kraju stanowią muzułmanie. Jednakże moim osobistym zdaniem różnili się od tych w Egipcie. Kobiety nie nosiły burki (przynajmniej dla mnie był to widok bardzo rzadki), przykrywały jedynie one głowę chustą (widoczna była cała twarz). Jak można opisać ten kraj? W wyznaczonych godzinach słychać pieśni wyśpiewywane przez muzułmanów na cześć ich Allaha i Mahometa tzw.Szahada. Jeżeli chodzi o komunikację to znacząco różni się ona od tej w Polsce. Praktycznie co 10 min (jak nawet nie częściej) jeżdżą busiki tzw. dolmusze, którymi można się dostać wszędzie. Nie ukrywam tego, że najbardziej zaskakujące dla mnie było to, że tam nie ma zasad jazdy, to znaczy są, ale tamtejsi traktują zasady tak, że istnieją one po to, aby je łamać. Co kilka sekund zatem można usłyszeć dźwięki klaksonów. Miasta są zakorkowane. Chociaż jednak jazda, nie należy tam do łatwych zadań, wypadki zdarzają się bardzo rzadko. Ja osobiście mieszkałam w hotelu, który znajdował się ok 12 km od Alanyi (jazda busikiem zajmowała maxymalnie 10min). Co do klimatu, pisałam w poprzednich notkach. Jest tam bardzo wysoka wilgotność i baardzo gorąco. Z czasem człowiek się przyzwyczaja, jednak na początku było troszkę ciężko. Nie będę pisała więcej, bo wiadome, że dłuugie notki ciężko się czyta. Mam nadzieję, że chociaż trochę przybliżyłam Wam obraz Turcji. A i nie zapomnijcie o bazarkach, jeśli się tam wybieracie! W piątki (w Alanyi) jest ogromny bazar z warzywami i owocami, koniecznie spróbujcie tureckich bananów *są one malutkie i mają charakterystyczny waniliowy posmak. Teraz zapraszam na mały pokaz moich wspomnień :).

Ombre bikini: Choies, second bikini: Cropp Town